W pierwszej kolejności powinnyśmy spojrzeć na skład i sprawdzić co w nim siedzi. Jeśli skład jest zapakowany silikonami, nie widzę sensu wzbogacania masek, oczywiście spróbować możecie... W następnej kolejności musimy sprawdzić jak działa kosmetyk bez żadnych ulepszeń. Jeśli już sprawdzimy działanie produktu na naszych włosach, zastanawiamy się czego brakuje. Może jest za lekki, za mało odżywczy, a może jest za ciężki i obciąża włosy? ;)
Jeśli maska jest za lekka- włosy fruwają we wszystkie strony, są jak piórka, nie układają się- musimy dodać emolienty. Może być nawet zwykła oliwa z oliwek z kuchni! Wybór olei mamy na prawdę ogromny- arganowy, migdałowy, lniany, z nasion malin, truskawek, pachnotki i wiele innych. Jeśli maskę chcemy nałożyć przed myciem możemy użyć większą ilość oleju, może to być nawet kilka łyżek- wszystko zależy od Was. Jeśli maseczkę chcemy użyć po myciu musimy ograniczyć ilość oleju do maksymalnie 5 kropli. Na początku dobrze jest sprawdzić małą ilość, później możemy zwiększać porcję oleju i sprawdzać jak zachowają się włosy.
Jeśli maska jest za ciężka-obciąża włosy, smętnie wiszą, są bez życia- dodajemy nawilżaczy. Np. domowe nawilżacze- miód, sok aloesowy i inne soki owocowe, żel lniany, jogurt naturalny lub półprodukty- gliceryna, aloes, mocznik, kwas/żel hialuronowy, d-pantenol i inne. Nawilżacze powinnyśmy ograniczyć do 10 kropli łącznie na porcję maski ( u mnie około 2 łyżek maski). Jeśli dodamy więcej efekt może być zupełnie odwrotny, więc nie przesadzajmy z ilością ;)
Jeśli maseczka nie odżywia włosów dodajemy protein, witamin, ziół lub domowych produktów. Z domowych protein- żółtko, półprodukty- jedwab, keratyna. cysteina, elastyna i inne. Z proteinami musimy bardzo uważać! W zbyt dużej ilości wysuszają włosy, a chyba nie chodzi o to, żeby mieć puch na głowie. Na jedną porcję maski dodajemy maksymalnie 5 kropli protein lub jedno żółtko. Maseczkę, która nie odżywia możemy wzbogacić różnymi ziołami( np. Amla), spiruliną, glinkami, witaminami np. witaminą E lub A+E, którą możemy kupić w każdej aptece lub witaminami All-in-one.
Przykłady:
Moją ulubioną i niezastąpioną maską do wzbogacania jest Kallos Latte- mogę do niej dodać wszystko i działa świetnie. Bardzo często dodaję do niej olejki z małą ilością humektantów, tak jak wyżej pisałam- do 5 kropli na jedną porcję np. 3 krople oleju arganowego i 2 migdałowego, humektanty- 4 krople kwasu hialuronowego. Moje włosy nie przepadają za proteinami hydrolizowanymi takimi jak jedwab czy keratyna, tolerują tylko żółtko. Dodaję je mniej więcej raz na 2 tygodnie do maski.
Kolejna przykładowa maska do wzbogacania to Kallos Keratin, która ma skład emolientowo-proteinowy (w tym silikony), jak chcę ją wzbogacić dodaję przeważnie aloesu zatężonego 10x.
Do wzbogacania dobrze sprawdzi się odżywka Artiste, ma ona skład proteinowo-humektantowy- brakuje w niej emolientów, więc dobrym rozwiązaniem będzie dodanie małej ilości olejku.
Oczywiście nie każda próba wzbogacenia kończy się sukcesem, ale warto próbować.
Tutaj możecie przeczytać jak działają humektanty, proteiny i emolienty na nasze włoski ;)
Moje ulubione produkty do wzbogadania:
Domowe- jajko-proteina niewnikająca we włosy
- miód- nawilżacz
- żel lniany- nawilżacz
- kakao- nabłyszcza, wzmacnia, odżywia
- jogurt naturalny-nawilżacz
- oliwa z oliwek
- skrobia ziemniaczana- nabłyszcza włosy
- kwas hialuronowy-nawilżacz
- pantenol- witamina B5
- aloes zatęzony 10x- nawilżacze
- mocznik- nawilżacz
- lecytyna- emolient. Dodanie jednej kapsułki lecytyny do porcji maski działa świetnie! Przy moich wymagających, kręconych włosach to najlepsze co może być. Żaden olejek tak nie działa.
I na koniec moje dzisiejsze włosy w ten cudowny, cieplutki dzień! ;)
Z lampą :D co za kolor.. |
Ahh ten wietrzyk ;D |
Pozdrawiam cieplutko,
Bardzo fajny i przydatny post, choć o wszystkim już wiedziałam... :D
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj wzbogacam humektantami i emolientami, moje włosy niespecjalnie lubią proteiny, więc dawkuję je w minimalnych ilościach i nie podwyższam ich ilości w tuningowanych maskach. ;)
Pięknie wyglądają dziś Twoje włosy. :)
Post pojawił się na prośbę pewnego Anonima ;) Wiem, że większość włosomaniaczek o tym wie. Staram się pomóc tym nowym, potrzebującym, bo wiem, że takie również zaglądają na mojego bloga ;)
UsuńMoje włosy też nie przepadają za proteinami. Dostarczam ich bardzo rzadko ;)
Dziękuję! ;)
Świetny post :) Również lubię tuningowac maski domowymi produktami :) Zazwyczaj do maski dodaje oleje, miód, skrobie ziemniaczaną, albo siemie lniane :)
OdpowiedzUsuńja wzbogacam olejem :-)
OdpowiedzUsuńTeż najbardziej lubię wzbogacać olejem ;)
Usuńtuningowanie masek-to coś co dopiero niedawno odkryłam a już kocham :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne loczki!
Maska na pierwszym zdjęciu wygląda smakowicie :D Bardzo przydatny post :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tuningowac zelem lnianym i mleczkiem pszczelim w glicerynie :) Piekne wlosy :)!
OdpowiedzUsuńNaprawdę porządny post. :) Niedługo zrobię coś ekstra dla włosów. :)
OdpowiedzUsuńbardzo dobry post!!!!! mnóstwo cennych informacji!
OdpowiedzUsuńświetny post ! Na pewno skorzystam z Twoich rad ;)
OdpowiedzUsuńCieszę sie, że się przyda ;)
UsuńBardzo przydatny post! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie foiietreves.blogspot.com
Ja do odżywek masek uwielbiam dodawać skrobię ziemniaczaną, suszony imbir, czyste oleje, czy mieszanki olejków, a nawet ciekłą parafinę, wszystkie pięknie nawilżają i dociążają włosy. :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, Kallos Latte aż się prosi o tuning, dzięki temu można ją wykorzystać na kilka sposobów :)