Jeśli jesteście ciekawe mojej recenzji to zapraszam dalej! ;)
Patrząc na wizażowe oceny maska Keratin ma nieco wyższą średnią od sławniejszej siostry- Latte (KLIK i KLIK). Jednak nie należy sugerować się tymi ocenami, różnica jest bardzo mała. Maskę Latte znam bardzo dobrze, mam chyba z 6 opakowanie. Jest ze mną od prawie 2 lat.
Skład
Kallos Latte
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Dipalmytoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Parfum, Benzyl Alcohol, Citric Acid, PEG 5 Cocomonium Methosulfate, Methylchloroisothiazolino ne, Methylisothiazolinone, Hydrolyzed Milk Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Casein, Sodium Cocoyl Glutamate, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride.
Kallos Keratin
Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene
Glycol, Hydrolyzed Milk Protein, Hydrolyzed Keratin, Cyclopentasiloxane,
Dimethiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone,
Methylisothiazolinone.
Alkohol tłuszczowy, substancja ułatwiająca zmywanie maski, regulator pH, rozpuszczalnik, hydrolizowane proteiny mleczne oraz keratyny, lotny silikon, silikon zmywalny przez delikatne szampony, zapach i konserwanty.
Opakowanie
Obie maski możemy kupić w plastikowym słoju o pojemności jednego litra lub mniejszym opakowaniu (250ml). Otwór jest bardzo duży, nie ma problemu z wydobyciem końcówki maski. Zakrętka jest duża, plastikowa- jeśli mamy mokre ręce możemy mieć problem z odkręceniem. Co do wyglądu opakowania, to bardziej podoba mi się wersja keratynowa- pudełko wygląda na "nowocześniejsze".
Zapach
Zapach masek jest zupełnie inny. Latte pachnie jak budyń- zapach początkowo fajny, jednak po jakimś czasie zaczyna być w drażniący, czuć w nim odrobinę chemii. Maska Keratin pachnie bardzo świeżo, cytrynowo, perfumowo- ciężko opisać ten zapach, nie wiem do czego go porównać. Oba zapachy czuć kilka godzin po wyschnięciu włosów. Mój nos wybiera zapach maski keratynowej.
Konsystencja
Również pod względem konsystencji maski się różnią. Keratin- konsystencja przypomina budyń. Maska jest bardzo gęsta, ale nie przeszkadza to w w aplikowaniu jej na włosy. Nie spływa z włosów. Dzięki gęstszej konsystencji sprawia wrażenie wydajniejszej. Latte- rzadsza konsystencja, po wzbogaceniu półproduktami, aż za rzadka. Zdecydowanie wolę konsystencję pierwszej maski.
Działanie ma moich włosach
Przy zakupie maski Latte postanowiłam dorzucić wersję keratynową. I powiem, że strasznie się cieszę, że to zrobiłam! Maska jest genialna. Na moich włosach sprawdziła się idealnie. Moje loki są po niej bardzo wygładzone, bardziej błyszczące, nawilżone. Nie ma mowy o żadnym sianie. Zawsze używam jej samej- bez żadnych dodatków- na 15-30 minut pod czepek i ręcznik. Po co ją ulepszać jak solo radzi sobie najlepiej? ;)
Od dawna moim ulubieńcem wśród masek była maska Latte. Musiałam ją mieć zawsze w zapasie. Jest najlepszą maską do wzbogacania, jest świetna jako baza do domowych maseczek np. z żółtkiem, drożdżami, olejami, półproduktami itp. Idealnie sprawdzi się do olejowego serum. Latte jest moją ulubienicą do mycia włosów odżywką. Nie spotkałam maski, która radziłaby sobie lepiej od niej. Bardzo rzadko używam jej jako zwykłą maskę/odżywkę. Jakieś efekty daje, ale są lepsze maski.
Podsumowując- obie maski są genialne na swój sposób. Na pewno będę wracała do jednej i drugiej. Po obu maskach włosy są miękkie, błyszczące, nawilżone i miłe w dotyku. Jednak mam wrażenie, że wersja keratynowa robi coś więcej, być może jest to zasługa silikonów w składzie. Pamiętajcie, że obie zawierają proteiny, dlatego nie należy ich stosować zbyt często- mogą spowodować przeproteinowanie.
Miałyście jakieś Kallos'owe maski? ;) Może polecacie jakieś inne maski Kallos'a? ;)
Pozdrawiam,
Mam Hebe 2 minuty od domu, więc zostawiam tam kupę pieniędzy kupując właśnie Kallosy. :(
OdpowiedzUsuńKeratynowych w ogóle nie lubię, bo moje włosy nie cierpią protein. Najlepiej sprawdziła się u mnie miodowa (taka: http://farbowanie-wlosow.pl/wp-content/uploads/2013/06/kallos-honey-hajpakolo.jpg kupiłam w hurtowni obok mojej szkoły kosmetycznej ;p), ale pachnie paskudnie... zapach jest bardzo chemiczny, długo utrzymuje się na włosach i przez to użytkowanie jest męczące, ale warto przeżyć dla efektu wow. ;) Na drugim miejscu plasuje się Latte właśnie. Teraz testuję Argan. :)
Ale dobrze masz ;) Ja nie mam dostępu do Hebe. Muszę przyjrzeć się bliżej tej miodowej wersji ;)
UsuńJa mam Kallosa Latte, Kallosa Keratin chciałam kupić ale w nim jest więcej protein, a moje włosy nie bardzo się z nimi lubią. Jak skończe Kallosa latte to wtedy kupię Kallosa Keratin, bo co jakieś 2 tyg dostarczam moim włosom protein :)
OdpowiedzUsuńMożesz kupić mniejszą wersję ;)
UsuńMiałam kiedyś tą latte, ale już dość dawno
OdpowiedzUsuńmam Keratin, jak mi sie skończy zaczne Latte! jestem bardzo ciekawa!
OdpowiedzUsuńJa chcę zamówić wszystkie po kolei jak skończy mi się Latte :)
OdpowiedzUsuńW mojej łazience już od dłuższego czasu stoi Silk (różowa) - ale szału nie ma :) czas wypróbować to słynne Latte.
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie używałam masek do włosów.
OdpowiedzUsuńhttp://miinikaa.blogspot.com/
Ja mam obecnie Kallosa Colour i jest fajna, bez żadnego efektu wow ale taka przyzwoita, ładnie ogarnia włoski :D czaję się na Keratin ale na razie mam 2 proteinowe maski które muszę wykończyć, a że nie używam ich często (moje włosy nie przepadają za proteinami) to pewnie to jeszcze trochę potrwa ;p
OdpowiedzUsuńJak mi się skończą te dwie to kupię inne wersje, ale mniejsze ;)
UsuńTeż lubię Kallosa Latte :) Tego drugiego nie próbowałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńNominuję Cię do Liebster Blog Award :)
OdpowiedzUsuńhttp://makingoftheboss.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-award.html
Będę musiałą otworzyć mojego Kallosa Keratin skoro go tak zachwalasz,jeszcze leży na dnie pudełka z kosmetykami,bo dopiero co skończyłam Kallosa Color :)
OdpowiedzUsuń